niedziela, 26 października 2014

09. Dziewczyna z kryształem

         Kiedy statek Grimoe Heart „przycumował” nad wyspą, członkowie gildii nie musieli słuchać dwa razy rozkazów mistrza. W bańkach wysłali nieważny oddział, żeby zabić czas i osłabić nieco muszki. Louise obudziła się w stosownej chwili, akurat Zancrow przekazywał ją Urtear, aby trzymała ją przez chwilkę. Jej oczy były puste, całkowicie pozbawione blasku. Każdy widział to, co chciał zobaczyć. Nową sojuszniczkę, która jeszcze nie posiadała takiej żądzy mordu. Hades uśmiechnął się, dokładnie o taki efekt mu chodziło.
     Nie pomyślał, mógł to zrobić kilka lat temu, zanim ta mała trafiła do White Crow. Kaoru marnował jej talent do nic nie wartych zleceń, które i tak gdzieś uciekły w jej niepamięć a krucha maska zasłoniła wszystkim jej prawdziwe oblicze. Louise oblizała łapczywie usta językiem. Dawno nie czuła podekscytowania, trochę przypominała uwolnione ptaszysko z dzikiej klatki. Bez problemu uwolniła odrobinę własnej mocy, wywołując spięcie w ustawieniach mechanicznych.
- Uspokój się, młoda damo. – Hades wyciągnął przed siebie ręce w formie obrony. Nie chciał teraz walczyć. Musiał się oszczędzać na Makarova. – Idziesz z Urtear, po Zerefa.
- Co?! Ja chce walczyć, walczyć! – podskakiwała w miejscu z oburzeniem.
- Mówiłem, ona powinna iść ze mną! To moja nowa przyjaciółka! – powiedział Zancrow. - przybijając z nią piątkę. Jej oczy zabłysnęły jeszcze bardziej, nawet Urtear poczuła się niepewnie. – Wykończymy razem tego zarozumiałego Dragon Slayera!
- Sam sobie z nim poradzisz, Zancrow.
- Chciałbym przypomnieć, mee, że jeśli mamy ich atakować, to najlepiej teraz. Oddział nie daje rady. – Capricone wskazał na unoszące się dymy na wyspie. Ze statku coraz więcej spadało żołnierzy, ale widać było prośby o wsparcie główne. Magowie zaszli im za skórę.
- Jesteś kozą czy człowiekiem? – Louise podeszła do niego, przyglądając się. – nigdy nie widziałam wcześniej… istoty?
- Nie powinnaś tak się zwracać do swojego szefa, mee. – położył jej rękę na głowie i poklepał, jakby była małą dziewczynką.
- Gomeen! Zancrow-san a ten Dragon Slayer… jak się nazywa? – przekrzywiła uroczo głowę w stronę blondyna, który znowu wymachiwał językiem i wydobywał z siebie piskliwy śmiech.
- No tak, ty nie jesteś z nami od początku, możesz nie wiedzieć. Natsu Dragneel, w dodatku strasznie mnie irytuje. Narobił tyle i myśli, że jest kimś wyjątkowym – prychnął, krzyżując ręce na odsłoniętym torsie.
- Natsu? – Jej źrenice gwałtownie się pomniejszyły. – Chodźmy się zabawić, proszę! – zaklaskała w dłonie. Znała go, chciała się zemścić, albo… zwyczajnie komuś dokopać. Ostatnio nic nie robiła w swojej gildii. Oboje spojrzeli na mistrza Hadesa proszącym wzrokiem.
- Niech idzie, Hadesie. Potem może dołączyć. – wsparła ich Urtear. – Meredy pójdzie ze mną.
     Mistrz kiwnął głową, wcześniej źle obrał decyzję. Są mroczną gildią a nadmiar mocy Louise i jej chęć walki nie powinna być dla nich problemem.
***
      Niepewnie dotknął koniuszkami palców źdźbła trawy. Zrobiła się czarna, bardzo krucha na tyle, że mogła zamienić się w drobny pył. Nie rozumiał tego. Wszystko, co chciał dotknąć, umierało od jego mocy. Tak samo stało się z liśćmi podczas spotkania z magami. To spojrzenie Natsu… tylko on go może uratować, a jednak nie jest w pełni przygotowany. Otarł łzy. Nie wiedział, kiedy spłynęły po zimnych policzkach. Płakał. Coś ściskało go w sercu, nie mógł się uwolnić od bólu. Nie chciał nic robić w tej erze, a nieznana siła chciała uwolnić na zewnątrz więcej cierpienia.
      Nagle drgnął. Ona tu jest.
- Louise…
       Szepnął, chwytając się za głowę. Przyjdzie tutaj do niego za jakiś czas, czuł to. Jednak jej moc jest na tym samym poziomie, co Natsu. Oboje niezdolni do pozbawienia go życia. Proste zadanie, a kłopotliwe. Poza nią wyczuwał inną, zupełnie nową energię. Hotaru. Pamiętał czasy, w których kryształ był tworzony przez smoki w ich siedlisku. Teraz zaginiony i niewiele ludzi o tym pamięta, traktuje jak legendę.
Sam przy nim majstrował. Zamiast chronić smoczych wybrańców, niszczy ich pomału i boleśnie. Do pełnej aktywacji potrzebują pozostałych części, tutaj ich nie znajdą. A jeśli ona go nosi, kiedyś stanie jej się krzywda, będzie osłabiona. Natsu mógłby zniszczyć kryształ, ale… nie był pewny, czy da radę. Czy powinien coś zrobić? Albo zostawić w spokoju?
***
- To obrzydliwe – mruknęła Louise, obserwując wszystko. – Ja się tak nie zachowuję!
- Wiem – odparło jej lustrzane odbicie. – W dodatku ta moc.. czujesz to?
    Kiwnęła głową. Wzrosła bardzo szybko, każda komórka jej ciała to czuła. W dodatku sprzymierzyła się z Zancrowem, a tak naprawdę go nienawidzi.
– Czy ktoś mnie słyszy?! Ktokolwiek!
- Tu nie ma nikogo, głupia.
         Objęła się bardziej ramionami. Nic nie mogła zrobić, przerwać tej masakry. Bez powodu będzie walczyć z Natsu. Tak bardzo chciała wrócić do domu, nawet jeśli powrót oznaczałby współpracę z Norishige. Uniosła głowę. Jej zła wersja właśnie wylądowała na wyspie, a śmiech Zancrowa po części zranił jej uszy.
***
          Bez wyrazu patrzyła jak Zancrow zabija niepotrzebny oddział. Nie potrafili nawet drasnąć przeciwnika.
- Czy oni nie byli twoimi przyjaciółmi…? – Usłyszeli groźny głos, trochę przesiąknięty nienawiścią. Spojrzeli w danym kierunku. – Co do… Dragana!?! – Różowowłosy stał sparaliżowany, krople potu spływały mu po twarzy. Niebieski kot również nie mógł wydobyć z siebie dźwięku czy słowa. – Przecież ty…
- Dawno się nie widzieliśmy, Natsu~! Yo! – Okręciła się wokół własnej osi, a uśmiech stawał się coraz większy. – Pamiętasz mnie czy muszę ci się przedstawiać?
- Nie powinnaś tutaj być! Gajeel zostawił cię w Magnolii… ! – wskazywał na nią palcem z zaciętą miną.
- Tak i potem ją.. znaczy mnie – poprawiła się szybko. Dragneel tego nie przeoczył. – zaatakowali. – wzruszyła obojętnie ramionami. – Ale postanowiłam go wesprzeć i ci dokopać!
       Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Ta dziewczyna, która przed nią stoi… może ma ciało i głos Dragany, ale nią nie jest.
- Mogę się nim zająć? – spojrzała na blondyna. Natsu zmarszczył brwi, instynktownie przyjął pozycje obronną. Oni coś jej zrobili, był coraz bardziej pewny. Zerknął na Wendy. Na razie byli w pobliżu, nic im się nie stało. Carla wyglądała na trochę bladą. Czyżby znowu miała wizje? Na jej ciele pojawiły się pojedyncze błyskawice, koloru czarnego. – Dlaczego one…?!
- Widocznie to skutek uboczny – powiedział Zancrow bardziej do siebie niż do nich, wyraźnie zachwycony nowym zjawiskiem. Wiedział, że Dragana nie była Zabójcą Bogów. Natsu nic z tego nie rozumiał. – I zaraz, on mnie pouczał… - Wkurzył się, nie panując już nad emocjami. Wysłał na niego strumień płomieni równie czarnych, co jej błyskawice. Zacisnęła pięść, wywołując nową fale błyskawic, cała się nimi pokryła. Na jej twarzy zobaczył ból. Mimo to uśmiechała się szaleńczo. Po prostu patrzyła jak płomienie Zancrowa ranią go od wewnątrz, nie mógł ich zjeść i wykorzystać do kontrataku. Razem z nieznajomym zeskoczyła ze wzniesienia.
- A tak, nie przedstawiliśmy ci się. – zwrócił się do niego, kiedy udało mu się z powrotem wstać i złapać oddech. Natsu aż się palił do walki. – Jestem jednym z Jeźdźców Grimoe Heart. Zancrow, Zabójca Bogów! A ta tutaj – wskazał na Louise. – Dragana Grain i jest…
- Moją przyjaciółką! – przerwał mu. – Nie wiem, co jej zrobiliście, ale zamierzam ją odzyskać!
- To trochę niegrzeczne przerywać i powinieneś się przedstawić… - Żyłka wyskoczyła mu na czole. Wkurzył go bardziej. – moją, małą pomocnicą. – dokończył, ignorując jego wypowiedź. Louise nie potrafiła ustać w miejscu. Rzuciła się na niego, śmiejąc się złowieszczo. Wymienili się ciosami. Nie wiedział czemu, odsłonił się. Jej ataki były naprawdę mocne.
- Dopiero co wypuściliśmy ją z klatki. – Pochwalił się Zancrow, jakby zdobył coś wartościowego. – Ma dziewczyna charakterek!
- Gadaj, co jej zrobiliście!!! – Wkurzył się. Wzmocnił płomienie na pięściach, atakując ją. Uniknęła. Znowu nie zauważył i oberwał, lecąc do tyłu. Odbił się rękami od ziemi, nie tracąc równowagi.
- Ależ nic. – prychnął, rozkładając ręce. – Ur pewnie na ciebie czeka – zwrócił się do niej.
- Ale…! Ja dopiero się rozkręcam! Mogę tak cały dzień! – oburzyła się, osłabiając atak. Usiadła po turecku, czekając na dalsze rozkazy.
- Nie, to moja walka. Gość porządnie mnie wkurzył! Pokonał kilku naiwnych i zobacz jaki się zrobił zarozumiały! Zabójca Smoków, ta? Dawaj!
- Jesteś pewny?
- Jak najbardziej!
- Rany… liczyłam na dłuższą zabawę… - Zrobiła zawiedzioną minę. Spojrzała na swój wisiorek z zakłopotaną miną. – On też się zrobił czarny…?
- Nie dotykaj tego, Dragano! – krzyknął Natsu, chcąc do niej podbiec.

      Nieszczęśliwie został zatrzymany przez Zancrowa, a ona zniknęła w czarnych błyskawicach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz