niedziela, 8 grudnia 2013

01. Cienie legendy


           Wstrzymała oddech. Nie pozwoliła, aby z ust wydostał się choćby jeden krzyk. Pomału stawiała kroki, trzymając w ręku pochodnię. Wszyscy spali, na stole, pod stołem, przy alkoholu. Strażnicy bramy przysypiali, drugi zasnął. To dobrze, nie musiała uciekać do trucizny i podstępów. Pod jej nogami zaskrzypiała deska, odskoczyła, chwytając się za serce. Przy filarze spała jej "przyjaciółka", a taki dźwięk mógłby ją obudzić, czego nie pragnęła, nie w tej chwili. Kobieta mruknęła pod nosem niezrozumiałe słowa i spała dalej. Upuściła butelkę z winem, która potoczyła się pod nogi jasnowłosej. Przeskoczyła. Przez ramię spojrzała na mistrza, ściskając mocniej uchwyt od plecaka w dłoni. Skoro chce ją zabić, musi uciekać, nie ma dla niej ratunku, jak i schronienia w paskudnych murach. Komuś zabrała płaszcz. Jasne włosy mogą za bardzo rzucać się w oczy. Uciekła.
Minęło kilka dni od jej wyjścia. Tułała się po różnych wioskach, rzadko miastach, napotykając na drodze różnych ludzi. Nie musiała wyciągać rękę o pomoc, sama do niej przychodziła, wystarczyło zmienić barwę głosu i łagodnie patrzeć na świat. Zdobyła towarzysza podróży. Mały, czarny kot plątał się pod jej nogami i za nic nie chciał jej zostawić samej.
           Razem siedzieli na fotelu, zwinął się w kłębek na jej kolanach. W kominku paliło się drewno, trzeszcząc, a na zewnątrz wydostawały się płomienne iskry. Do tego półmrok pokoju wprawiał ją w tajemniczy nastrój. Gdyby mogła żyć tak wiecznie... bez żadnych kłopotów, z dala od całego świata.
         Otworzyła oczy. Na stole, tuż przy niej odłożyła kryształ, powód ucieczki od gildii. Nie żałowała podjętej decyzji. Wolała żyć niż zginąć z rąk Czarnego Maga. To jego dzieło, jego plany zmusiły gildie do tak ryzykownych kroków i zamiarów. Nie zauważyła jak jej oczy stały się puste, pozbawione blasku, a palce muskają skałę. Poza ognistymi płomieniami w pomieszczeniu tańczyły białofioletowe pyłki. Znowu dotknęła, tym razem uwolniła promienie, zerwał się wiatr. Wyślizgnął się jej z ręki, kiedy łapy kota delikatnie dotykały jej ramienia. Magia ustała, półmrok wrócil do pokoju, nic się nie stało.
- Argiato, Syrin. - pogłaskała go po główce, za uszkiem. - Nie wiem, co by się stało... Uratowałeś mnie. - Zamruczał zadowolony, tuląc się do jej biustu. Skała pozostała skałą.- Zaraz musimy iść.
Wieczór. Mieszkańcy wioski zaczęli biesiadowanie lub wracali po ciężkiej pracy do domu.
- Szukać jej! Nie mogła uciec daleko!
      Przystanęła. Gildia już tu jest. Jak to możliwe? Specjalnie wybierała odległe wsie, dzikie ścieżki, żeby jej nie dosięgli, a mimo to potrafili ją znaleźć. Nie zdążyła postawić kroku, ktoś przewrócił ją prosto do kałuży błota. Silny but przyciskał jej ramię do ziemi.
- Witaj skarbie. Dawno się nie widzieliśmy - Strażnik pochylał się nad nią, trzymał jej włosy, dotykał zranionej twarzy. - Jesteś niegrzeczną dziewczynką... Wiesz, że czeka się kara? - Przysunął miecz do jej szyi, zjechał nim niżej, odsłaniając skrawek jej piersi. Nie musiała patrzeć mu w oczy, żeby widzieć jego triumf. Pociągnął ją za włosy do tyłu, zmuszając ją do wyprostowania sylwetki i głośnego krzyku. Podciągnął brutalnie bluzkę. Bez skrupułów ją dotykał. - Oto i jest, znak naszej gildii! Piękny, a ty chcesz odwrócić się od nas...
       Kot skoczył na jego twarz, drapiąc go po policzku. Dla niego nie ma szczęśliwego zakończenia. Pospiesznie oddaliła się od miejsca zaczepki, magowie wzmocnili siły. Udało jej się, nie dostali Hotaru, nie zabili jej na miejscu. Czegoś ją nauczyli.
Wyczerpana usiadła na głazie. Tuż za nią znajdował się strumyk i młyn, a niedaleko od niej dom piętrowy. Przymknęła powieki.
- Idź do Fairy Tail. Znajdź Natsu Dragneela.
Ciepły, kobiecy z nutką dziecinnego tonu głos rozbrzmiał w jej głowie.
- Dlaczego?
- Ma siłę, on ci może pomóc. Ty i pozostali nie jesteście w stanie. W tym krysztale jest cząstka duszy Zerefa, Czarnego Maga, już ją doświadczyłaś. Nie pozwól, żeby połączyła się z jego maszyną. Świat potrzebuje takich jak wy, Smoczych Zabójców.
- Ale... moja gildia...
- Znajdź Natsu, to jedyny sposób, Louise.
- Kim jesteś i skąd mnie znasz? - Do końca nie wiedziała, co robi. Od potwornego bólu mogła wpaść w dziwny letarg, a jeśli kryształ nią manipuluje? - Halo?
- Pierwszą mistrzyni Fairy Tail, Mavis.
Drugie pytanie pominęła, nastała niezręczna cisza. Dziewczyna wzruszyła ramionami i zasnęła, ta podróż naprawdę ją wykończyła.
***
 Mężczyzna zawahał się, zatrzymując rękę na szkle. Przechylił nieznacznie tak, że wylał całą zawartość na podłogę. Hades oczekiwał odpowiedzi, a on, nie wiedział, co odpowiedzieć, jak wymigać się od prawdy. Ta mała, złośliwa suka uciekła. W dodatku ukradła Hotaru. Niżej nie mógł upaść…
- Właśnie mamy z nią pewien problem… Hades-sama – wypalił nerwowo. Hades patrzył na niego bezlitośnie, a jego ciało otoczyła mroczna aura. Widział za nim w tle prawdziwe demony. – Nie upilnowaliśmy jej… Uciekła.
        Wystarczyła chwila. W mgnieniu oka każda część pokoju została doszczętnie zniszczona, a jego uniósł za koszulę. Ostatni raz widział go takiego wściekłego parę miesięcy temu. Ale wtedy, on sam nie był pijany i mógł porozmawiać z nim bez paniki.
- Ty głupcze! Mówiłem, żebyś ją pilnował! Potrzebowałem jej do wzmocnienia sił, ale to nic… Grimoire Hart jest potężną gildią, poradzi sobie bez jednej, małej dziewczynki… - Rzucił nim o ścianę, zostawiając w kompletnym strachu. Demony rozszalały się na dobre, a ich pan uznał, że ten człowiek już nie musi wiedzieć o znalezieniu Zeref’a.
***
      Rankiem poczuła przepływ nowych sił do działania. Rozmowę częściowo uznała za omamy, ale plan, jaki jej ktoś podpowiedział wydawał się skuteczny. Sama nie posiadała lepszego rozwiązania, a tułanie się bez celu było bez sensu. Próbowała sobie przypomnieć, gdzie słyszała to nazwisko, dlaczego właśnie jego ma szukać…
Rozejrzała się. W nocy śnieg spadł garściami, znów pokrywał grubą warstwą otoczenie. Nic nie zapowiadało na przyjście zamieci i niepowodzenie.
- Co ty tu robisz, dziecko? – Starsza pani podeszła do niej z wiadrem w ręku. – To ciebie widziałam w nocy przez okno. – Dodała, bardziej do siebie.
- Czy wie pani gdzie jest najbliższe miasto? – Zdobyła się na uprzejmość. Nie znosiła u ludzi wścibskiego tonu, wtrącania się do obcych spraw. – Proszę mi powiedzieć…
    Staruszka wskazała jej kierunek.
- To trzy dni drogi stąd. Jeśli myślisz, że puszczę cię w tym stanie… Jesteś cała zmarznięta, kiedy coś ostatnio jadłaś?!
    Bez pytania popchnęła ją w stronę domu. Spotkanie z Natsu będzie musiała odłożyć na później.
   W domu, poza starszą panią, nie było nikogo. Kobieta poprosiła o jej ubranie, a sama podała nowe na zmianę, po czym zachęciła, aby grzecznie usiadła w salonie. Nie podobało jej się tu. Na ścianach właścicielka namalowała czarną farbą smoki, odpowiednie do żywiołów, gdzieś leżały wycinki z gazet o gildiach, o Smoczych Zabójcach. Czuła dziwną chęć zemsty na magach.
- Jak się nazywasz? – Nieznajoma postawiła przed nią gorącą herbatę. W tym momencie dziewczyna odczuła ulgę, od dawna odczuwała suchość w ustach.
- Dragana Grain – Przedstawiła się, używając fałszywego nazwiska i imienia. – Zgubiłam się… - dodała pospiesznie, uprzedzając kolejne pytanie staruszki.
- Doprawdy? Myślałam, że jesteś posiadaczką Hotaru. A ona nazywała się całkiem inaczej… - chwyciła za łańcuszek wisiorka. – W końcu cie znalazłam, skarbie… - z czułością patrzyła na amulet. Louise poderwała się z miejsca, wyrywając jej z ręki. – Och, przepraszam, nie chciałam cie wystraszyć. Znasz o nim legendę, prawda?
- Każdy, kto interesuje się magią, ją zna, proszę pani – odpowiedziała spokojnie. – Według niej, minerał powstał w miejscu, w którym spotykają się wszystkie smoki. Miał ich ochraniać przed złymi czarami. Niestety, z demonicznym urządzeniem Zerefa jest w stanie zabić wszystkie smoki i ich podopiecznych. Coś, co ma chronić, stało się przeciwieństwem. Sam w sobie nie jest groźny, ale ludzie… to udoskonalili.
- Właśnie. Powinnaś mi go oddać. Zaopiekuje się nim.
- Nie!
     Staruszka mocno złapała ja za szyję, zaczęła przyduszać. Jej oczy stały się takie same, jak u tamtego psychopaty. Coś tajemniczego wisiało w powietrzu. Kształt ręki kobiety zmienił wygląd, kości jej wystawały, w pokoju panował smród. Wiatr przewrócił świecę, kartki zaczęły płonąć, razem z posiadłością. Nagle ciało kobiety zostało przecięte na wylot metalem, a ona mogła złapać oddech. Ktoś chwycił ją w pasie i razem z nią wyskoczył przez okno, nim całe mieszkanie zamieniło się w istne ruiny. Zasłaniając usta ręką i kaszląc, zdążyła zobaczyć skórę pokrytą żelaznymi łuskami i pióropusz na ubraniu. Zemdlała.

3 komentarze:

  1. Rozdział naprawdę mi się podobał i wciągnął bez reszty. Pozostaje mi czekać na dalszy by poznać kolejne losy Louise. Pozdrawiam.
    [lenaskolowska.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam do mnie na nową notkę.
    lenaskolowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie zauważyła jak jej oczy stały się puste, pozbawione blasku, a palce muskają skałę" trochę się pogubiłam, nie ukrywam, bo piszesz "stały się" a za chwilę "muskają". Jeśli to specjalny zabieg, a ja po prostu nie potrafię czytać, bo jest późno, to przepraszam za wytknięcie.

    "Poza ognistymi płomieniami (...)" dobra, przyczepiam się głupio, ale po prostu nie mogę się nie śmiać. Wiem, że Earthland to świat magii i tak dalej, ale albo mam słabą wyobraźnię, albo nie może być innych płomieni poza ognistymi. Proszę, wytłumacz mi to :)

    " już ją doświadczyłaś (...)" wydaje mi się, że miało być "jej doświadczyłaś".

    "- Pierwszą mistrzyni " tutaj zabrakło "ą"

    " a on, nie wiedział" niepotrzebny przecinek :)

    "W mgnieniu oka każda część pokoju została doszczętnie zniszczona, a jego uniósł za koszulę" niby to logiczne, że Hades złapał tego mężczyznę, bo jest silniejszy i tak dalej, ale nawet znając kanon to zdanie sprawiło, że się znów zgubiłam. "(...) a jego uniósł a koszulę"? Kogo?

    (...)ale plan, jaki jej ktoś podpowiedział wydawał się skuteczny." przecinek po "podpowiedział" :)

    " Zaopiekuje się nim." zaopiekujĘ.

    "Jej oczy stały się takie same, jak u tamtego psychopaty." Louis nie widziała jego oczu, i co to znaczy "takie same"?

    Ogólnie, poza tymi błędami, zdarzyło mi się kilka razy zgubić, nie do końca wiedziałam, o co chodzi, no i nie wszystko dokładnie opisujesz. To znaczy, ograniczasz się do kilku najistotniejszych detali, które, tak naprawdę, nie wnoszą wiele i ciężko jest mi się zorientować, gdzie dokładnie jest bohaterka. Mimo to zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie, jestem zaintrygowana tym Hotaru, i jak rozwiniesz to wszystko :)

    OdpowiedzUsuń