sobota, 10 października 2015

12. Odwrócona gra

Wydawało jej się, że ich droga nie ma końca. Znacznie się oddaliły od pobliskich walk, tylko bezkresna pustka przed nimi i cisza. Czy aby na pewno? Ktoś ich śledził od jakiegoś czasu I jeszcze nie chciał ujawniać swojej obecności, albo stał przed trudnym wyborem. Urtear z zachwytem mówiła do nieprzytomnego Zerefa o zostaniu królem świata. Niespokojnie rozejrzała się, kiedy do nich dotarło wyraźny okrzyk pełen rozpaczy. Urtear zatrzymała ją gestem ręki, a Zerefem zwyczajnie rzuciła na ziemię, traktując jak przedmiot. Kucnęła przy nim, a Urtear kierowała się w stronę kępki drzew, skąd dochodził stłumiony wrzask.
- Witaj Gray… Zapewne domyśliłeś się już, kim jestem. – mówiła spokojnym, przesłodzonym głosem. Dragana nie mogła poznać w niej prawdziwego oblicza Urtear, który zdążyła już zobaczyć. Odciągnęła Zerefa od nich. Urtear chciała zająć się Grayem sam na sam, a ona nie chciała zostać poturbowana w walce.
Wszędzie latały odłamki lodu w różnych  postaciach, słyszała u obojgu rozpacz w głosach, jednocześnie desperację. Nie wiedziała nic o Grayu. Kim jest, skąd pochodzi… jakie ma relacje z Natsu. Z Urtear nie szło mu najlepiej. Jakaś jej część chciała, żeby to Gray wygrał starcie. Wzdrygnęła się, kiedy ktoś chwycił ją za rękę.
- Chodźmy stąd… - wyszeptał Zeref, ledwo unosząc się na nogach. – To ich życie nie ma przyszłości…
- Ale Urtear… Ja należę do Grimoe Heart – odparła, stojąc w miejscu. Zeref zaśmiał się cicho, jakby opowiedziała mu dobry żart. – No co?!
- Gdyby tak było, nie myślałabyś o Natsu… - uśmiechnął się. – Idziesz ze mną, czy zostajesz z nimi? – dodał, kierując się w przeciwnym kierunku. Spojrzała na walczącą Urtear. Zwinnie omijała labirynt lodowych róż, stworzonych przez Graya. Zatrącili się we własnych wspomnieniach, jedno przekiwało drugie. Zaczynało padać, aż nie rozpadało się na dobre.
Kiedy spojrzała za Zerefem, znikał w cieniu nowej gęstwiny drzew. Mogła wybrać… iść za nieważną gildią, lub rozwinąć po swojemu przyszłość. Dogoniła Zerefa, pozostawiając Urtear, Fairy Tail oraz Grimoe Heart w tyle. Próbowała chwycić Zerefa pod ramię, ułatwiając mu przejście, ale odmówił pomocy.  Patrzył na kryształ rozczarowany. Coś tak pięknego zostało skażone przez głupich magów. Sam to zapoczątkował, ale już dawno puścił ten błąd w niepamięć.
- Co zamierzasz zrobić? – spytała cicho, również zerknęła na kryształ. – Do Natsu nie wrócę… To by było głupie… Nawrzeszczałam na niego, a za pięć minut mam wrócić z podkulonym ogonem?
- Nie musisz nigdzie iść. A świat zmierza ku zagładzie… - jego głos był tajemniczy, oczy znacznie pociemniały.
- I mam uwierzyć, że nic nie chcesz w zamian? – obserwowała go podejrzliwie. Uśmiechnął się pewnie, a ręką dotknął łańcuszka.
- Będziesz tego pilnować. Dopóki Natsu mnie nie zabił, nie może zginąć..
- A pozostali zabójcy? Mogę ich wykończyć? – zacisnęła pięści, ale nie miała specjalnie wyboru. Natsu był dla Zerefa ważny, nie wiedziała tylko dlaczego. A przecież to on ją zranił najbardziej z całej ósemki. Nie pomógł jej wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowała. Mógł ją zaprowadzić do Fairy Tail.
- Nie będę za ciebie decydował. Wolałbym, żebyś nie była taka jak ja. Swojej mocy nie możesz używać w tym ciele…
- To przywróć mnie z powrotem! – w oczach miała łzy. Żyć jak normalny człowiek? W głowie jej się to nie mieściło. – Umiesz to zrobić, prawda?
      Przemilczał odpowiedź, a ona czuła jak traci grunt pod stopami. Jest tyle rzeczy, o które go chciała zapytać…
- H-hej, Zeref… - krzyknęła w przestrzeń. Nikogo nie było w pobliżu, a część drzew straciło życie, zamieniając się w czarne posągi. W każdym zakamarku wyspy rozstrzygały się ostatnie walki. Osunęła się na ziemię. Wyspa przywracała siły tylko magom Fairy Tail, a jej topniały w oczach. Wyczuwała różne, pomieszane zapachy.
Podkuliła kolana pod podbródek, a włosy całkiem zakryły twarz po bokach. Musi uwolnić się z tej wyspy, Zeref planował coś złego i to wcale nie jedno morderstwo. Nie miała siły, aby wstać. Jej chyba też coś znowu zrobił, bez jej wiedzy. Spojrzała na krajobraz. Przed nią rozciągał się skalny plac i wzburzone morze. Widziała jak magia wraca do roślin, odbudowując je od podstaw. Wśród tego słyszała wrzask Urtear, a zaraz plusk w falach. Prawdopodobnie przegrała. Oddychała ciężko, w klatce piersiowej czuła ból. Potrzebowała nowego źródła mocy. Zamknęła oczy, przysypiając. Może nikt jej nie zauważy i zdoła trochę odpocząć.
***
Zmęczeni, ale szczęśliwi członkowie Fairy Tail po ciężkich bitwach przebywali wspólnie w bazie. Opatrzyli swoje rany, cieszyli się towarzystwem. Przerywając sielankę mistrz wszedł na wysoki pniak. Najpierw popatrzył po zebranych, którzy od razu zwrócili na niego wzrok. Freed przeżywał powrót Laxusa, jak w wielkim stylu pomógł drużynie na statku.
- Wiecie, co mnie zastanawia? – Powiedział Natsu z pełną buzią jedzenia. – Skoro Dragana jest członkinią Grimoe Heart, dlaczego nie była w załodze, żeby pomóc mistrzowi?
- Najpierw zjedz, a potem mów! – skarciła chłopaka Lucy, z obrzydzeniem patrząc jak wypluwa resztki na stół.
- Dragana to ta niska blondynka? – zagadnął Gray, ściągając brwi. Pozostali niespokojnie poruszyli się na siedzeniach. Coś wiedział? – Odeszła z Zerefem podczas mojej walki z Urtear.. Możliwe, że nadal jest gdzieś na wyspie.
- W takim razie, chodźmy ją poszukać! – Natsu energicznie wstał i zaraz tego pożałował. Co prawda, rany goiły się błyskawicznie, ale ból pozostał. – Dziadku, ona musi do nas dołączyć!
- Słuchaj, szczylu! – Gajeel złapał go za kamizelkę. – Ona się do nas nie nadaje, jasne? Wiem, co mówię…  Fairy Tail przeżyje piekło, jeśli ona dołączy.
- Ale dlaczego nie?! To moja przyjaciółka! Chcesz się bić?!
- Dawaj!
- Uspokójcie się! – Makarow stracił panowanie nad sobą.
- Natsu-san! – Wendy podbiegła do Natsu, przypominając sobie, że chciała mu coś powiedzieć tuż przed walką z Hadesem. – Słyszałeś o smoczej legendzie? Dragana dzierży na sobie kryształ, który..
- Ma nas chronić od złych mocy, tylko smoczych zabójców. Może nawet zabić postronne osoby….
- … ale z pieczęcią Zerefa może nas i zabić. Stworzył go Król Ognistych Smoków, który przekazywał kryształ kolejnemu władcy, aż nie wpadł do Igneela…
- Igneela?! – Natsu zrobił wielkie oczy, a Wendy wymieniła zdziwione spojrzenia z Gajeelem, który zignorował fakt, że jej przerywał i kończył za nią.
- Natsu powinien być jego opiekunem, ale kryształ trafił do rąk White Crow, którą teraz jak się okazuje, sterowała gildia Grimoe Heart – dodał mistrz, pocierając jedną ręką wąsa. – Dragana musiała się zorientować, że coś planują, dlatego wykradła kryształ. Skoro twierdzicie, że nie jest już sobą… może być dla nas zagrożeniem. Sugeruje ją wydać w ręce Rady… a wcześniej odzyskać własność.
- Ja na to nie pozwolę, dziadku! Już raz… pozwoliłem jej odejść, ale drugi raz tego nie zrobię. – Natsu był uparty, Lucy myślała podobnie. Coś ją łączyło z Draganą. W ich gildii każdy miał szansę zacząć życie od nowa. Muszą jej pomóc, a nie bardziej komplikować sprawy. – Idę do Gildasa. Happy, chodź.
- Aye!
- A my idziemy do gorących źródeł, są niedaleko – powiedziała Cana do Lucy, chcąc rozluźnić trochę atmosferę. Heartfilia martwiła się o Draganę… jej nie oszuka.
***
- Dlaczego tutaj jest tak ciemno i zimno? Nie wierzę, że tak bardzo się zmieniłam… przez tą barierę w ogóle nic do mnie nie dociera… To zaklęcie Madeleine… coś mi wtedy zrobili… a potem Zeref… Nie chcę być dzieciakiem! – wydarła się, dotarło do niej echo.
- To może stąd wyjdziesz? – ciszę przerwał obcy, stłumiony głos. Jej lustrzanego odbicia już nie było. Nie mogła rozpoznać do kogo należał, czy do kobiety, czy mężczyzny. Nie wiedziała, z której strony.
- Ale… jeśli opuszczę ciało, to naczynie będzie puste. I zginę na wyspie…
- Nie zginiesz. Powiedz, że chcesz wyjść, a uwolnie cię.
     Zagryzała dolną wargę, mocno zastanawiając się. Na pewno nie będzie żadnych konsekwencji?
- Dobrze. Chcę być wolna.

        Chwilkę później stała przed własnym ciałem. Próbowała dotknąć policzka, ale ręka zwyczajnie przeszła przez nie przeszła. Na skale spostrzegła blondwłosą dziewczynę z falowanymi włosami do samej ziemi i w różowej sukience. Przypominała anioła. Wyciągnęła do niej rękę, chcąc zwrócić jej uwagę na siebie, ale wycofała się. To chyba nie ona jej pomogła? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz